Na tej stronie prezentuję moje artykuły opierające się na publikacjach niemieckich lekarzy i naukowców. Są to zazwyczaj badania przynoszące odmienne wyniki od nauk głoszonych przez tradycyjną medycynę i często są z całą bezwzględnością zwalczane przez oficjalne czynniki.
Kiedyś pewna bardzo potężna instytucja zawzięcie zwalczała nauki głoszące,że Ziemia kręci się wokół Słońca...
AIDS: HIV – wirus, którego nie ma
Pomimo ciągłych prób uświadamiania, nadal utrzymuje się mit AIDS i na wystawnych galowych przyjęciach w dalszym ciągu są zbierane pieniądze dla przemysłu farmaceutycznego. Również wyniki licznych studiów lekarki Juliany Sacher są skrzętnie przemilczane, pomimo, że te studia zostały zlecone i były finansowane przez rząd związkowy RFN.
Około roku 1983 zaczęło być głośno o nowej chorobie, nazwanej AIDS (Aquired Immun Deficiency Syndrom). Jej uprzednie określenie brzmiało GRID (Gay Related Immun Deficiency-Syndrom). Mówiono,że rozprzestrzenia się ona wśrodowisku homoseksualnym i szybko prowadzi do śmierci. Wspominano też o poszukiwaniach nowego wirusa, odpowiedzialnego za tę chorobę, ponieważ nie można było w inny sposób wytłumaczyć jej powstania.
Już wtedy było jednak zastanawiające,że pierwszych 5 pacjentów AIDS w USA, na których przykładzie zdefiniowano tę chorobę, wcale się nie znało ani nie miało ze sobą kontaktu. Nie było więc żadnych podstaw do stwierdzenia, że choroba jest przenoszona na drodze kontaktu płciowego, wszystko wskazywało raczej, że wynika ona ze stylu życia.
Jaka wspólna cecha osób homoseksualnych mogłaby być odpowiedzialna za tę symptomatykę?
Frapujące wyniki badania krwi
Już w latach 70-tych XX wieku stwierdzono w kręgach pracowników Lufthansy (gdzie pracowało wiele osób homoseksualnych i gdzie na początku zdiagnozowano sporą ilość chorych na AIDS) niską ogólną ilość leukocytów we krwi. Tłumaczono to sobie wówczas stresem wywołanym częstymi zmianami strefy czasu. Jednocześnie jednak wiedziano, że częste stosunki analne mają działanie osłabiające system immunologiczny. Uważano, że organizm pasywnego partnera był obciążany zwalczaniem spermy, rozpoznawanej jako obce białko, co mogło prowadzić do zmniejszenia się ogólnej liczby leukocytów. Dopiero późniejsze odkrycie monoklonalnych przeciwciał umożliwiło mierzenie ilości poszczególnych podgrup limfocytow, np. różnych komórek typu T.
Niezależnie od tego było wiadomo, że w kręgach homoseksualnych są bardziej rozprzestrzenione takie choroby weneryczne jak syfilis czy herpes (opryszczka). W przypadku wirusów herpesa ważną rolę odgrywała cytomegalia (CMV). Podejrzewano, że była ona przyczyną mięsaka Kaposiego (złośliwego raka podskórnych naczyń krwionośnych). Promiskuitywni homoseksualisci, mający każdego wieczora większą ilość partnerów płciowych, nie mogli także odbywać większej ilości stosunków bez zażywania pobudzających seksualnie narkotyków.
Gallos i jego mit wirusa
W dniu 23. kwietnia 1983 roku, podczas konferencji prasowej, doktor Robert Gallos poinformował,że odkrył nowego wirusa – HTLVIII, nazwanego później HIV – który ponoć niszczył komórki T4 i był w związku z tym odpowiedzialny za chorobę AIDS. Nigdy przedtem w historii medycyny żaden naukowiec nie informował publicznie o wynikach swych badań przed opublikowaniem swojej pracy w naukowym czasopiśmie.
Jak się później okazało, doktor Gallos złożył jeszcze tego samego dnia w Urzędzie Patentowym wszystkie dokumenty dotyczące przyszłych testów HIV.
U pacjentów AIDS stwierdzono znaczny i ciagły spadek ilości komórek typu T4. Od momentu uzyskania możliwości przeprowadzania testu, na nowo zdefiniowano diagnozę AIDS: Albo PCP (Pneumocystitis Carinii Pneumonie) – specjalne zapalenie płuc lub wspomniany już mięsak Kaposiego lub obydwie te choroby jednocześnie i dodatkowo jeszcze pozytywny test HIV.
Nielogiczne zależności
Do grupy ryzyka homoseksualistów szybko dołączono, na podstawie testów, narkomanów i chorych na hemofilię (krwawiączkę). Testy wykazały, że ponad 80% krwawców było nosicielami wirusa HIV, podczas gdy z badań oddanej krwi wynikało, że ci chorzy byli tylko w 0,01% pozytywni. Nikomu jakoś nie rzuciła się w oczy ta rozbieżność.
Wszystkie znane wówczas fakty tłumaczyły poszczególne przypadki AIDS, bez konieczności istnienia wirusa. Wiara w niego była jednak, w obliczu „naukowych” publikacji, po prostu „konieczna”. Ludzie, którzy zbyt mało wiedzieli na temat rozpoznawania i izolowania wirusow, nie mogli powiedzieć, że podawane fakty nie odpowiadają prawdzie.
W połowie lat 80-tych sformowała się we frankfurckiej poliklinice niewielka grupa lekarzy zainteresowanych chorobą AIDS. Na jej czele stał prof. Eilke Helm. Przez pierwsze dwa lata w grupie tej znajdowało się jeszcze dwóch lekarzy spoza unikliniki.
Twierdzono,że nowy wirus niszczy pomocnicze limfocyty typu T4. Przeprowadzone przez doktor Juliane Sacher badania wykazały u pacjentow AIDS niezwykle dużą liczbę γ-globulin (gamma-globulin), nazywanych także immunglobulinami lub immunprzeciwciałami. W tym czasie wiedziano jeszcze stosunkowo niewiele o systemie immunologicznym, wiadomo było jednak, że pomocnicze limfocyty T4 dlatego nazywano pomocniczymi, ponieważ pomagają one komórkom typu B przekształcić się w plazmocyty, produkujące potem γ-globuliny, tzn. przeciwciała. Jak było więc możliwe, że pacjenci z brakiem komórek T4 (a zdarzali się całkowicie sprawni pacjenci z zerową liczbą T4!) mieli tak wysoką liczbę γ-globulin, nawet do 45%, podczas gdy w normalnym przypadku bywa ich zaledwie około 18%?
Nikt nie wpadł wtedy na pomysł, co wykazano lata później, że komórki typu T4 nie były niszczone lecz jedynie opuszczały krew, przenosząc się do organizmu. We krwi nie można ich było więc zmierzyć.
Nowe wyjaśnienia
Badania na ten temat przeprowadzono dopiero pod koniec lat 80-tych a wyniki tych studiów zostały opublikowane na początku lat 90-tych. Stwierdzono wówczas, że istnieją dwa rodzaje komórek typu T4: komórki Th1 i Th2. Zauważono również, że u pacjentow AIDS miało miejsce przesunięcie równowagi Th1/Th2 w kierunku Th2. Oznaczało to, że mieli oni niedostatek komórek Th1 natomiast nadmiar Th2. Komórki Th2 opuszczają jednak krew w tym kierunku, gdzie są potrzebne, a mianowicie do naczyń limfatycznych i do węzłow chłonnych, gdzie pomagają komórkom typu B przy produkcji γ-globulin.
To odkrycie w zasadzie rozwiązywało zagadkę. Nie był potrzebny żaden nowy wirus, aby wytłumaczyć zmniejszenie się liczby T4 we krwi. Nie były one niszczone a jedynie opuszczały krew w kierunku układu limfatycznego. Tłumaczyło to też tak charakterystyczne u pacjentów HIV/AIDS obrzęki węzłów chłonnych. To właśnie w tych węzłach mają miejsce chroniczne, ciężko usuwalne stany zapalne.
Było też więc jasne, że oficjalna terapia (z jej cytostatycznym działaniem) często (nie zawsze) prowadziła do zwiększenia się liczby T4 we krwi i do ustępowania obrzęków węzłów chłonnych. Ta terapia tłumiła stany zapalne w peryferiach, komórki T4 powracały wtedy do krwi i można je było ponownie zmierzyć.
Prace ostatnich lat wykazują, że te „nowe” komórki T4 wcale nie są nowymi a jedynie starymi komórkami, które powróciły do naczyń krwionośnych. Dowody na to zostały w ostatnich latach oficjalnie opublikowane. Dlaczego więc pozostaje się przy tezie wirusa? Do chwili obecnej nikt nie był w stanie wykazać, jak HIV niszczy komórki T4.
Dlaczego Afryka?
We wszystkich mediach można było przeczytać już w połowie lat 80-tych, że AIDS przywędrował do nas z Afryki. Zastanawiające, że słyszało się wówczas tylko o przypadkach w USA i o niewielu (ale o coraz więcej) przypadkach w Niemczech i pozostałej części Europy. Nikt nic nie słyszał o jakimś przypadku w Afryce.
W roku 1985 badacze wyruszyli do Afryki, aby i tam szukać chorych na AIDS. Bardzo szybko powstał jednak problem w szukaniu tych przypadków, ponieważ:
- Nie można było tam znaleźć żadnego pacjenta z PCP – z zapaleniem płuc.
- Kaposi istniał tam endemicznie już od stuleci i afrykanscy lekarze nie zgadzali się z tym, że jest to nagle inna, całkiem nowa choroba
- Brak było pieniędzy, aby przeprowadzić w Afryce testy HIV.
Lekarze z Afryki poprosili o inną możliwość rozpoznawania domniemanych pacjentów AIDS. W odpowiedzi na to Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ustaliła w roku 1986 nową definicję AIDS dla Afryki i dla wszystkich innych krajów rozwijających się:
Można bez testu, tylko na podstawie oględzin, stwierdzić,że pacjent jest chory na AIDS, jeżeli są spełnione co najmniej dwa kryteria zasadnicze i jedno kryterium uboczne. Diagnoza AIDS nie powinna być stawiana w przypadku raka, ciężkiego niedożywienia, mięsaka Kaposiego ani spowodowanego przez kryptokoki zapalenia opon mózgowych (cytowane z: Quinn et al., AIDS in Africa: An epidemiological paradigm, Science, 21.11.1986).
W przypadku dorosłych:
- Kryteria zasadnicze: ponad 10% utraty wagi, ponad 1 miesiąc biegunki, ponad 1 miesiąc gorączki.
- Kryteria uboczne: kaszel przez ponad 1 miesiąc, rozprzestrzeniony świąd, zakażenie grzybem ust lub szyi, rozprzestrzeniona chroniczna opryszczka (herpes), rozprzestrzeniony obrzęk węzłów chłonnych.
W przypadku dzieci:
- Kryteria zasadnicze: ponad 10% utraty wagi lub zwolniony wzrost, ponad 1 miesiąc biegunki, ponad 1 miesiąc gorączki.
- Kryteria uboczne: rozprzestrzeniony obrzęk węzłów chłonnych, powtarzające się, zwyczajne infekcje, zakażenie grzybem ust lub szyi, utrzymujący się kaszel, rozprzestrzenione zapalenie skóry (dermatitis), udokumentowane zakażenie HIV matki.
Można sobie łatwo wyobrazić, jakie osoby zostały na podstawie tych kryteriów – bez testu krwi – uznane za chore na AIDS.
Ze starego zrobić nowe
W roku 1993 odbył się w Amsterdamie „Alternatywny Kongres AIDS”. Lekarze z Afryki, wiedzieli, że za domniemaną chorobą AIDS ukrywają się stare choroby, przede wszystkim malaria i gruźlica. Ponieważ jednak otrzymywano od WHO więcej pieniędzy dla pacjenta AIDS niż na chorego na malarię lub gruźlika, byli oni skłonni diagnozowac AIDS.
Grupa prof. Eleni Papadopulos-Eleopulosa i prof. Val Turner z Perth (Australia) zajmowała się od lat 80-tych testem HIV. Wykazała ona, że test HIV jest pozytywny w przypadku tych wymienionych oraz jeszcze kilku innych chorób.
W 1993 roku Christine Johnson pisała w Continuum, angielskim czasopiśmie krytycznie podchodzącym do AIDS, o licznych naukowych pracach wykazujących,że ponad 60 różnych chorób i innych czynników powoduje dodatni wynik testu HIV. Między innymi było tu sześć prac o pozytywnym wyniku testu po szczepionce przeciwko grypie, jedna praca o szczepionce przeciwko tężcowi, sześć prac pozostających w związku z ostrymi wirusowymi infekcjami, pięć prac o syfilisie, pięć prac o transplantacji nerek, osiem w połączeniu ze spowodowanym alkoholizmem zapaleniu wątroby, pięć prac związanych z wielokrotnymi porodami itd.
Niemieckie prace nie pasują
Aby wyrobić sobie zdanie o zasięgu infekcji domniemanym wirusem, niemiecki rząd postanowił przeprowadzić badania w więzieniach. Było wiadomo, że znajduje się tam ponad 20000 narkomanów, często pozytywnych na HIV, że ma tam miejsce wymiana strzykawek oraz niechroniony seks analny. Obiecywano sobie wyniki wskazujące na duży zasięg zakażen. Badania miały trwać dziesięć lat.
Prace rozpoczęto w 1987 roku. Wszyscy więźniowie zostali przetestowani, wszyscy, którzy tam przyszli i wszyscy, którzy zostali zwolnieni. Po dwóch i pół roku przerwano to studium, ponieważ nikt – ani jedna osoba – się nie zaraził. Dziwne, że nikt o tym nie donosił i tego nie nagłośnił – nie pasowało to do konceptu.
W tym samym roku rozpoczęto podobne studium w Kaliforni. Badano tam przez 10 lat 42 tzw. rozbieżne pary (jedna osoba pozytywna i jedna negatywna w teście HIV). Partnerzy mieli zarówno bezpieczny jak i niechroniony seks; również i tutaj nie doszło do ani jednego przypadku zarażenia (Nancy S. Padigan, Stzephen C. Shiboslei et al.. Am. J. Of Epid., University of California, San Francisco 1997, nr 146, str. 350-357).
Należy tu jeszcze nadmienić dwie następne prace:
Tekst austriackiego ginekologa dra Christiana Fiala'ego, napisany dla niepublicznej dyskusji internetowej pomiędzy członkami komisji doradców AIDS powołanej przez południowoafrykańskiego prezydenta Thabo Mbeki przed kongresem w Afryce Południowej: ”Epidemiologiczne dowody przeciw heteroseksualnemu przenoszeniu HIV i przeciwko kampaniom zapobiegawczym”.
Również z pracy opublikowanej w 2002 roku przez Davida Gisselquista PhD, Richarda Rothenberga MD, MPH, Johna Potterata BA i Ernesta Druckera PhD pod tytułem „HIV infections in sub-Saharan Africa not explained by sexual or vertical transmission” jednoznacznie wynika, że nie znaleziono znaków choroby przenoszonej drogą płciową.
Alternatywne teorie
Zapytacie teraz, co to wszystko oznacza. Na to pytanie możecie sobie sami odpowiedzieć po przeczytaniu ksiażki dra Heinricha Kremera. Zbadał on starannie całą literature badań medycznych, biologicznych, biochemicznych, molekularno-biologicznych i ewolucyjno-biologicznych i zebrał fakty oraz swoje wnioski w książce „Die stille Revolution der Krebs und AIDS-Medizin” (Cicha rewolucja medycyny raka i AIDS). Najwspanialsze, że z tych wniosków wynika też zrozumienie powstawania chorób nowotworowych oraz ich nowa terapia. Każdy lekarz powinien przeczytać tę ksiażkę ale także każdy laik, który chce być skutecznie i bezpiecznie leczony.
AIDS jest zaliczany do chorób nieuchronnie prowadzących do śmierci. Kto otrzymuje pozytywny wynik testu HIV uważa go za swój wyrok.
Lekarka Juliane Sacher stara się przekonać szerokie kręgi społeczeństwa, że test HIV nie ma nic wspólnego z wirusową chorobą zwaną AIDS.
System immunologiczny pracuje w dwóch całkowicie odmiennych kierunkach:
- System immunologiczny nr 1: Mikroby są bezpośrednio niszczone za pomocą pewnego gazu, niszczącego komórki tlenku azotu: NO).
- System immunologiczny nr 2: Zarazki i ciała obce są niszczone przez przeciwciała.
Obydwa systemy immunologiczne człowieka
Działanie systemu nr 2 znamy w medycynie już od ponad 50 lat. Potrafimy też określić ogólną ilość przeciwciał – gamma-globulin. Gdy badamy, czy pacjent ma pewną chorobę wirusową, widzimy to we krwi na podstawie liczby i rodzaju przeciwciał. Również i w teście HIV ma miejsce określenie liczby przeciwciał.
Działanie systemu immunologicznego nr 1 znamy dopiero od kilku lat, chociaż jest on ewolucyjnie o wiele starszy. Już jednokomórkowce produkują gaz NO, aby bronić się przed zarazkami. System nr 2 powstał dopiero 50 milionów lat później, na poziomie ryb ościstych. Można sobie wyobrazić konieczność tego nowego systemu: Gdy duża ryba połknie robaka i ten w dalszym ciągu żyje w jej jelitach, ryba musiałaby produkowac duże ilości NO, aby go zabić. Tak duże,że niszczyłyby ją samą a nawet mogły ją zabic.
Z tego powodu wyższe formy żywe musiały sobie wypracować inny system ochronny. Była nim produkcja pewnych białek, posiadających właściwości antyciał – immunoglobulin. Te przeciwciała podłączają się do intruzów i niszczą je bez szkodzenia własnemu organizmowi.
Obydwa systemy immunologiczne są ze sobą powiązane, a mianowicie poprzez komórki typu T4, które jako komórki pomocnicze odgrywają ważną rolę w domniemanym powstaniu choroby AIDS. Od niedawna wiemy, że istnieją komórki Th1 i Th2. Komórki Th1 produkują gaz NO, natomiast Th2 pomagają komórkom B w produkcji przeciwciał. Obydwa rodzaje pozostają w stosunku do siebie w równowadze.
Gdy organizm zostanie zaatakowany przez wirusa, wywołuje to reakcję obydwu systemów. Aby stwierdzić, czy w organizmie znajdują się wirusy, przeprowadza się test na przeciwciała. Sprawdza się, czy organizm wytworzył przeciwciała dla konkretnego wirusa. W przypadku testu HIV potrzebny jest tu cały wirus lub odcinki jego chromosomów. Gdy znajdzie się przeciwciała, uważa się, że organizm je wytworzył, ponieważ był w kontakcie z wirusem.
Jak działaja testy HIV
Aby przeprowadzic test na HIV, potrzebne są dwa różne kroki. Jest to tzw. test Eliza i HIV-Western-Blot (WB).
W teście Eliza jest konieczne użycie całego wirusa a przy WB należy podzielic wirusa na osiem pojedynczych przeciwgenów. Bierze się osiem różnych części wirusa i kontaktuje je z krwią pacjenta. Widać wtedy, z którymi częściami wirusa łączy się krew badanego. Jeżeli przeciwciała z krwi łączą się z antygenami wirusa mówi się, że test był pozytywny.
Problem polega na tym, że cały szereg różnych przeciwciał we krwi, powstałych w trakcie stanu zapalnego lub schorzeń reumatycznych, łączy się podczas testu Eliza z tzw. antygenami HIV. Określamy to jako reakcję krzyżową. Z tego powodu nigdy nie można określić testu Eliza jako pozytywny bez przeprowadzenia potwierdzenia za pomocą WB.
Niestety, ciągle zdarza się, że lekarze w karygodny sposób nie trzymają się tego i wpędzają pacjentów w stany lękowe. Pewna lekarz ginekolog wcisnęła np. swojej młodej pacjentce do ręki pozytywny test Eliza i poinformowała ją, iż jest HIV-pozytywna i że ma się natychmiast udać na leczenie do oddzialu HIV unikliniki. W wyniku testu widniało stwierdzenie „Brakuje wyniku WB! Wynik pozytywny jest nieważny”. Ciekawe, że słowo „nie” zostało przez lekarkę wykreślone grubym mazakiem. Wykreślone zostały także cztery następne linijki.
Przeprowadzające badania laboratorium poinformowało,że nie robiono testu WB, ponieważ słaba reakcja Elizy wskazywała na to, że pacjentka jest HIV-ujemna.
Test wirusowy bez wirusa
Jak już stwierdzone, do testu na przeciwciała potrzebny jest sam wirus.
Co więc jest sprawdzane w teście HIV, skoro nigdy nie wyizolowano wirusa HIV ani nie przedstawiono go w czystej formie? Co właściwie rozumiemy przez przedstawienie w czystej formie?
Jeżeli założymy,że za jakąś chorobą kryje się nowy wirus, musi być zbadana krew lub inne tkanki. Gdy na początku lat 80-tych „pojawił się” AIDS, zaczęto gorączkowo szukać nowego wirusa. Do takich naukowców należeli również Robert Gallo w USA i Luc Montagnier we Francji. Obydwaj próbowali zrobić zdjęcia wirusa za pomocą mikroskopu elektronowego.
Wirusy zazwyczaj rozmnażają się wewnątrz komórek, z których następnie wychodzą. Na zdjęciach wyglądają jak małe kuleczki. Jednakże również „śmieci” produkowane podczas procesów przemiany materii wyglądają jak małe kuleczki. Już na początku lat 80-tych było od dawna wiadomo, że nowego wirusa nie można na zdjęciu z mikroskopu elektronowego odróżnić od „śmieci”. Wiodący wówczas wirolodzy (m.in. takze Montagnier) ugodzili się, że jest konieczne jakieś dodatkowe badanie, aby oddzielić wirusa od śmieci. Umiejscowiano więc tę mieszankę kuleczek w wypełnionym żelem szkle reagencyjnym i odwirowywano ją z dużą prędkością. Podczas tego procesu poszczególne kuleczki oddzielają się od siebie, w zależności od swej wagi.
Każdy wirus ma zawsze tę samą wagę, w odróżnieniu od śmieci. Wszystkie cząsteczki o tej samej wadze zbierają się w tym samym miejscu szkła reagencyjnego. Wygląda to wtedy jak wstęga lub taśma. Zdjęcie tej taśmy nazywamy właśnie przedstawieniem w czystej formie.
Takie zdjęcie jednak nie istnieje!
W rzeczy samej, przedstawienie w czystej formie zostało opublikowane przez niemiecko-francuską grupę naukowców w 13 lat po rzekomym odkryciu wirusa HIV. Pod przedstawionym w tej pracy zdjęciem czytamy jednak, że nie jest to HIV lecz „cząsteczki podobne do HIV”. Skąd można to wiedzieć, skoro nigdy nie wyizolowano HIV?
Stres a nie AIDS
Aby przedstawić wirusa, musimy go wyizolować, by zdobyć jego materiał genetyczny. Wtedy można też podzielić gen na kolejne odcinki i wykorzystać je do testów (WB i PCR). Ten materiał można by również wykorzystać do ewentualnej szczepionki.
Jak długo nie ma jednak przedstawienia wirusa w czystej formie, nie można tego wszystkiego zrobić.
Co więc stosowali badacze, lekarze i koncerny farmaceutyczne w swoich testach? Brali krew pacjentów i traktowali ją różnymi substancjami i lekarstwami (hydrokortizon, interleukiny i interferony). Na skutek tego są pobudzane pewne komórki we krwi, które produkują białka stresowe właśnie w formie tych małych kuleczek. Oznacza to, że do testów i innych badań stoi do dyspozycji jedynie materiał genetyczny białek stresowych. Mówiąc inaczej: za pomocą testów HIV filtrujemy osoby, których organizm jest z jakiegoś powodu zestresowany – przez lekki lub średni stres mający miejsce przez dłuższy czas lub przez jednorazowe traumatyczne przeżycie.
Przez gabinet Juliane Sacher przewinął się cały szereg pacjentów AIDS, którzy mieli właśnie takie ciężkie przeżycia.
Pacjenci AIDS w Niemczech
W Niemczech i w innych uprzemysłowionych krajach, nawet po 25 latach, ponad 95% pacjentow AIDS to:
- 1. homoseksualiści
- 2. narkomani
- 3. krwawcy (chorzy na hemofilię)
Dlaczego?
Ad1: Pacjenci AIDS są co prawda w 85% homoseksualni ale wśród homoseksualistów tylko 1% jest szacowany na chorych na AIDS. Są to ci z nich, którzy z różnych powodów, są najbardziej zestresowani – poprzez narkotyki pobudzające seksualnie (np. poppery), przez inne „normalne” narkotyki oraz przez częste zakażenia tradycyjnymi chorobami wenerycznymi.
Ad 2: Narkomani niszczą swój organizm narkotykami. Tzw. wspólne korzystanie ze strzykawek, które to czyni się odpowiedzialnym za chorobę, nie jest tu istotne. Oczywiście może przez nie dojśc do zakażen różnymi zarazkami, co dodatkowo osłabia i stresuje organizm.
Ad 3: Krwawcy są bardzo dobrze udokumentowaną grupą chorych. Z powodu choroby potrzebują regularnie, często codziennie, substancji izolowanych z krwi innych ludzi. W ten sposób wchodzą w częsty kontakt z wieloma obcymi białkami i zarazkami innych osób, poprzez co ich organizm podlega w wysokim stopniu stresowi. Z tego powodu bardzo wysoki procent krwawców (ponad 80%) należy do grupy chorych na AIDS. Stanowią oni stosunkowo najczęściej reprezentowaną grupę; ich bezwzględna liczba jest jednak niewielka. Rzuca się tu w oczy, że żony krwawców (krwawcami są prawie wyłącznie mężczyźni), pomimo niechronionego seksu, są tylko w wyjątkowych przypadkach pozytywne na HIV.
W praktyce zdarza się bardzo często, że pacjent dokładnie wie, z kim miał kontakty płciowe. Na przykład całkowicie wzburzony młody pacjent, którego przyjaciel miał ujemny wynik testu HIV. Miał on seksualne kontakty jedynie z dwiema osobami i obydwie były właśnie „negatywne”. W rozmowie okazało się, że pacjent zażywał bardzo dużych ilości popperów. W takich sytuacjach nie wystarcza niestety przerwac konsumpcję popperów. Jeżeli poprzez stres komórkowy doszło do przesunięcia równowagi Th1-Th2 w kierunku Th2 i w związku z tym jest produkowanych tyle przeciwciał,że wpływają one na dodatni wynik testu HIV, uszkodzenia organizmu są już tak duże, że są potrzebne lata do ich leczenia. Do chwili obecnej nie wiadomo, czy przywrócenie równowagi Th1-Th2 jest w ogóle możliwe.
To, co możemy zrobić, to – za pomocą szeregu substancji i odpowiedniego leczenia – utrzymywać organizm w stabilnym stanie, aby nie doszło do ciężkich schorzeń i do śmiertelnego zejścia.
Poppery
Poppery to nitrat amylu lub butylu. Dostarczają one gazu NO i prowadzą poprzez to do lepszego ukrwienia i czasem do wielogodzinnej erekcji. Jednocześnie powodują rozluźnienie mięśni regionu analnego. Wielu homoseksualistów uważa poppery za idealną substancję, umożliwiającą częsty seks. Poppery powodują jednak produkcję bardzo dużych ilości NO. Jest on wytwarzany w organizmie przez komórki Th1. Jeżeli jednocześnie będzie on w większych ilościach doprowadzany z zewnątrz (w takich ilościach niszczy on komórki), ciało próbuje przywrócić równowagę, produkując więcej komórek Th2 niż Th1. Jest to właśnie stan, stwierdzany u pacjentow AIDS.
Oficjalne metody leczenia
Podstawą oficjalnego leczenia jest rzekomy wirus HIV. Z tego powodu stosuje się „środki przeciwwirusowe”. Wydaje się to być proste i logiczne. Należy jednak wiedzieć, że na rynku nie ma ani jednego środka przeciwwirusowego, który niszczy tylko wirusy, nie zabijając jednocześnie komórek, w których one żyją. Oznacza to, że środki przeciwwirusowe niszczą komórki organizmu.
Aby określić skuteczność tych środków przy HIV/ AIDS, przyjmuje się dwa podstawowe kryteria:
1. Ilość komórek pomocniczych T4
Jak wiemy, spadek ich ilości we krwi nie oznacza, że zostały one zniszczone przez wirusa. Zwiększenie ich liczby we krwi nie oznacza także, że wirus został zniszczony. „Środki przeciwwirusowe” tłumią chroniczne procesy zapalne w ciele i T4 wracają do krwi.
2. PCR
Gdy zmieniają się wyniki, należy udowodnić,że zmniejszyła się liczba wirusów. Ponieważ jednak nie można zastosować tu prawdziwych wirusów (wirus nie został bowiem nigdy wyizolowany), nie można za pomocą tej metody przeprowadzić tego dowodu. Świadczy to jedynie o tym, że zostały stłumione chroniczne stany zapalne i organizm produkuje mniej białek stresowych.
Ojciec metody PCR, profesor Karry B. Mullis, sam podkreślał,że to badanie nie nadaje się do udowodnienia nowego wirusa (ponieważ brakuje jego oryginału). Do tego dochodzi fakt, że za pomocą tego badania można udowodnić istnienie tylko wirusów DNA ale nie wirusów RNA. HIV jest jednak retrowirusem, a więc wirusem RNA. Juliane Sacher przypuszczała, że test PCR wykrywa nie wirusy a mikroskopijne cząsteczki proteinowe i kwasu nukleinowego, wytwarzane w ciele na skutek oksydatywnego stresu (utleniania). Uważała,że te cząsteczki można wykryć także we krwi ludzi niezarażonych HIV. Chciała to zbadać w połowie lat 90-tych w laboratorium frankfurckiego uniwersytetu. Było to wówczas jedyne laboratorium, do którego mogła wysłać w tym celu krew swoich pacjentów.
Aby badanie było obiektywne, nie chciała informować laboratorium, która krew należy do pozytywnych a która do negatywnych pacjentów HIV. Laboratorium odmówiło jednak przeprowadzenia takiego testu. W rozmowie telefonicznej poinformowano Juliane Sacher, że bada się tam tylko krew dodatnich pacjentów. Jako uzasadnienie stwierdzono, że gdyby „przypadkowo” mała ilość krwi pozytywnego pacjenta dostała się do krwi negatywnego i w związku z tym test wypadłby pozytywnie, twierdziłaby ona, że pacjent jest dodatni HIV.
Ponieważ planowany eksperyment nie został przeprowadzony, Juliane Sacher wysłała do tego laboratorium swoją krew, ale pod nazwiskiem pozytywnego pacjenta. Z tego samego pobrania krwi wysłała też próbkę pod swoim nazwiskiem, do zbadania na HIV. Od ponad 20 lat cierpiała na schorzenie reumatyczne i przyspieszony OB wskazywał u niej na chroniczne stany zapalne. Wyniki badań laboratorium były następujące: We krwi „dodatniego pacjenta” znaleziono 1800 kopii wirusa HIV (!), natomiast test na HIV Juliane Sacher wypadł ujemnie!
Juliane Sacher
Juliane Sacher urodziła się w Dortmundzie w 1945 roku. W roku 1974 otrzymała aprobację lekarską. W latach 1987-1993 brała jako lekarka udział w rządowych studiach modelowych HIV. W roku 1988 została zaproszona jako rzeczoznawca Komisji HIV/AIDS do Bundestagu. Od ponad 25 lat kształci się nadal w zakresie metod naturalnych i medycyny biologicznej. Od początku lat 80-tych zajmuje się molekularno-biologicznymi, ewolucyjno-biologicznymi i biochemicznymi zależnościami w przypadkach hormonalnych i immunologicznych zakłóceń, wywołanych współczesnymi, chronicznymi schorzeniami zapalnymi.
Archiwum
|